21.03.2013

Show packages

                                 



Show packages to nic innego jak kompozyty modelek przeznaczone na tygodnie mody. Przygotowywane ze sporym wyprzedeniem, służą prezentacji modelek, ale też ich agencji. Swoista moda na oryginalne kompozyty, tworzone najczęściej we współpracy z lokalnymi artystami, zaczęła się rozwijać mniej więcej w tym samym momencie, w którym casting directorzy przestali być anonimowi.



 

[ Opakowanie kompozytów agencji New York Models ]
                                   


 

[ Kompozyty nowojorskiej Elite ]
                                   


Rola casting directora w procesie wyboru modelek do pokazu jest oczywista. Dzięki ścisłej współpracy z projektantem i własnej intuicji, osoba odpowiedzialna za casting przyczynia się do sukcesu pokazu. Jak więc wygląda taki proces? Najczęściej:

1. Agencja wysyła zbiór kompozytów do casting directora (ich kolejność jest nieprzypadkowa: mogą być uporządkowane alfabetycznie, lub ich kolejność jest uzależniona od rangi modelek - wszystko zależy od polityki agencji).
2. Casting director dokonuje wstępnej selekcji kompozytów, wybiera modelki, które zostaną zaproszone na casting.
3. Kolejne etapy castingu pozwalają ustalić finałową liczbę modelek do pokazu, która może ulec zmianie nawet w ostatniej chwili.

Zdarzają się przypadki, gdy modelka zostanie wybrana do pokazu bez udziału w castingu, nie dotyczy to jednak nowych twarzy (a jeśli dotyczy, to są to te przypadki, o których mówimy w kategorii cudów, bo nikt nie ośmieli się wierzyć, że modelka trafiła na pokaz prosto z zakupów w sklepie z ekologiczną żywnością).





[ Pierwsza strona kompozytów IMG autorstwa Jasona Oranzo ]
                                   


 

[ Dwustronny kompozyt Magdy Jasek dla nowojorskiej Marilyn ]
                                   


Dobry kompozyt obroni się sam. Agencje często rozpisują się na temat inspiracji, ale i tak wiadomo, że najważniejsze są dobre zdjęcia i wymiary modelki. Nowojorska agencja One w tym sezonie dołożyła do kompozytów list, który chyba miał za zadanie wyjaśnić wykonanie kart w stylu retro. Użycie paru wyświechtanych francuskich zwrotów raczej zniechęca do oglądania wysiłków agencji. Z drugiej strony, One zawsze zaskakuje ciekawymi rozwiązaniami w układzie swoich kompozytów i całość jest zawsze zgrabnie przedstawiona. Zdarza się, że pomysły bookerów sięgają jeszcze dalej - w tym sezonie Wilhelmina wyprodukowała t-shirty, które trafiły do modelek i klientów.




[ Nadja Bender, New York Models ]
                                    



[ Raquel Pinto, Ford, Nowy Jork ]
                                   


Wydaje się, że agencja może dowolnie zmieniać wymiary modelki. O ile te na stronach internetowych bywają przestarzałe, każdy booker wie, że wymiary na kompozycie muszą być aktualne. Byłam świadkiem sytuacji, w której właściciel agencji, do której miała przyjechać bardzo dobrze rokująca polska modelka, anulował jej lot ze względu na nadprogramowe 2 cm w biodrach. Mimo że agencja kupiła już 100 nowych kompozytów dla modelki, w jednej chwili z niej zrezygnowała. Nie mogła sobie pozwolić na to, by klient zorientował się w różnicy liczb na karcie i rzeczywistości. Na szczęście dla modelki, nie wyszło jej to na złe, bo już w następnym roku biegała po najlepszych wybiegach.




[ Pierwsza strona kompozytu Moniki Jagaciak, IMG, Nowy Jork / druga strona kompozytu Marleny Szoki, One, Nowy Jork ]
                                    



[ Pierwsze strony kompozytów: Patrycja Gardygajło, Next, Nowy Jork / Zuzanna Stankiewicz, Supreme, Nowy Jork ]
                                  


Może widać to na pierwszy rzut oka, może nie, ale w każdym kompozycie chodzi o to, by w prosty sposób prezentował modelkę. Bardzo ważne, żeby zdjęcia pokazywały nie tylko jej twarz, ale również sylwetkę (stąd 2 zdjęcia). Agenci równie dużą wagę przywiązują do wzroku modelki na zdjęciu, niektórzy uważają wręcz, że powinna patrzeć na odbiorcę. Na podobnej zasadzie wybiera się zdjęcia do portfolio, często wybierając zdjęcia, na których wzrok modelki zwrócony jest w obiektyw. Nieustannie jestem pod wrażeniem pieczołowitości, z jaką bookerzy podchodzą do swojej pracy. To przecież od nich zależy sukces modelki i sukces agencji, dla której pracują i w którą wierzą.

1 komentarz: