11.02.2010

Zwiąż mnie

                             

Węże symbolizujące siłę i odrodzenie
na stałe zagościły w modzie.

Wracają w nieskończoność pod różnymi postaciami, mimo to ich sens wciąż pozostaje ten sam. Przedstawiając pokrewieństwo gatunków, sięga się bardzo głęboko, bo aż do samych początków życia.







Projekcja filmu z ekstatycznie wijącą się Raquel Zimmermann rozpoczęła wiosenny pokaz Alexandra Mc Queena w Paryżu. Nick Knight przedstawił modelkę podczas metamorfozy w morskie stworzenie. Zahipnotyzowanie w dużym stopniu zdominowało pokaz, w którym Mc Queen po raz kolejny pokazał swą miłość do oceanicznych wytworów. W obawie o przyszłość planety, zatarł granicę między gatunkami, odwołując sie do pierwotnej torii darwinizmu.



[ Gdy wąż dominuje. Od góry, zgodnie ze wskazówkami zegara: Barbara Bui wiosna/lato 2010 (fot. Satoshi Sakiusa); Vogue Paris luty 2010 (fot. Knoepfel & Indlekofer); Vogue Paris kwiecień 2000 (fot. Herb Ritts); Raf Simons Mens wiosna 2010; Z Magazine 2010 (fot. Knoepfel & Indlekofer) ]
                                            


Czy darwinizm na wybiegach to odpowiedź na niezniszczalny (wydawać by się mogło) futuryzm? Czy zamiast obawiać się o przyszłość nie powinno się starać z nią pogodzić? Może jednak wszystko będzie dobrze? - słysząc hasło "globalne ocieplenie", zaczniemy się głupawo śmiać, a zamiast szczelnie oplatywać się pomysłami ratowania świata, staniemy się znowu modowymi egoistami.



[ Wąż w wersji light. Lanvin wiosna/lato 2010; Gucci wiosna/lato 2004 by Tom Ford; Lanvin Mens jesień/zima 2010/2011; Gucci wiosna/lato 2004; Boucheron Snake Necklace by Harumi Kiossowska; Etcetura wiosna/lato 2010]

2.02.2010

Patetycznie w Paryżu

                              


 



Haute Couture jest w stanie wywrócić nasze wyobrażenia na temat mody do góry nogami i zatrzymać je w takiej pozycji przez kolejne tygodnie pod warunkiem, że towarzyszy mu magia.


Mówią, że wielkie krawiectwo umiera, dogorywa bez Christiana Lacroix, miętoszone przez kryzys. Jednak póki mamy Lagerfelda, zawsze znajdzie się ktoś, kto nieustannie będzie miał ochotę na więcej. Narzekanie jest teraz niezwykle modne, ale czy widzieliśmy już wszystko, żeby sobie na nie pozwolić? 

W tym sezonie magii zabrakło, ale tydzień mody Haute Couture uratowały dwa nazwiska: Jean Paul Gaultier i Riccardo Tisci. Z dobrej formy nie wychodzą od lat, czego nie można powiedzieć o Armanim. Włoski kreator jest tak dosłowny, że można pomyśleć, że już zupełnie zwątpił w swoich fanów. Inspiracja księżycem jest widoczna w każdej kreacji, sam księżyc pojawia się w różnych formach 28 razy (nie licząc samych kształtów ubrań i ogromnego księżyca w tle wybiegu). Księżycowe są u niego guziki, broszki próbujące utrzymać kilometry tafty na właściwym miejscu. Księżycowe są również klamry na torebkach, a nawet biżuteria. I choć to bardzo spójna wizja, to zabiła ją dziwaczna prostota przekazu. Nie ratuje go nawet bycie Włochem. Less is more, ale nie kiedy chodzi o inspiracje.


 

                                            


To chyba główny powód, dla którego Jean Paul Gaultier jest od lat moim ulubionym projektantem. Lubię go zwłaszcza w wydaniu haute couture. Francuz pokazuje się zawsze z najlepszej strony - szczególnie, jeśli chodzi o inspiracje. Najbardziej udane są w jego wykonaniu stroje odnoszące się do Amazonii i dżungli. 'Meksykańska fiesta', jak o kolekcji mówi Hilary Alexander z The Daily Telegraph, zakończyła się pokazem francuskiej piosenkarki wykonującej popularny utwór mariachi. Oklaski po pokazie nie mogły być wymuszone.


 

 
                                           


Absolutnym zaskoczeniem sezonu był powrót Josephusa Thimistera. Duńsko-rosyjskiego projektanta, który zamknął własną markę prawie 10 lat temu, do powrotu przekonał prezydent francuskiej federacji mody (zajmującej się nie tylko haute couture, ale także pret-a-porter). Inspiracje wojną i komunizmem widoczne są już w samej kolorystyce i tworzą bardzo świeżą kolekcję. Wszystko wydaje się być starannie zaplanowane, dlatego tak interesujące są detale - szczególnie tył sukienek lub niecodziennie zawiązany pasek. Ten pokaz to doskonały sposób, aby zdać sobie sprawę, że jeśli w modzie haute couture wciąż znajduje się miejsce na to, co nowe, to nie wszystko stracone.

Cała reszta to tylko dodatek.