1.01.2010

Wpływ powojennego filmu włoskiego na współczesną modę

                               
                          
Valentina jest znudzona. Przedstawiona z perspektywy przyglądającego się jej Giovanniego, zdaje się grać w kości sama ze sobą. Biało-czarne płytki na podłodze symbolizują skrajne emocje bohaterów zawieszonych między przeszłością a teraźniejszością.




[ La notte, 1961; włoski Vogue 2003, fot. Steven Meisel ] 
                                            


Ta trzyminutowa scena z filmu "Noc" Michelangelo Antonioniego doprowadziła do powstania jednego z mnóstwa zdjęć Stevena Meisela. Kontrybutora włoskiego Vogue'a, w chwilach, kiedy nie musi myśleć o przyszłości, inspiruje historia kina. Fotografia mody jest dziś wymagająca, w odróżnieniu od filmu przedstawia historię w zaledwie kilku momentach i często odwołuje się do konkretnych przykładów kinematograficznych. Dramatyczność jest więc jej ważnym aspektem.



[ Włoski Flair, sierpień 2009, fot. Stefano Moro ]
                                             


Fotografowie chętnie odwołują się do nurtów w sztuce filmowej, jak choćby włoskiego neorealizmu, którego szczyt popularności przypada na lata po II wojnie światowej. Kontrasty, głębia ostrości oraz osobista ekspresja świetnie wpisują się w potrzeby współczesnej fotografii mody. Pokazanie mody na tle współczesnego, prowincjonalnego świata tworzy obrazy pełne sprzeczności. Włoskie tendencje do pokazywania przeciwieństw (brudne miasto i depresyjna atmosfera skontrastowane z nienaganną, choć prostą stylizacją) pokazuje w swoich męskich kolekcjach duet projektantów Dolce & Gabbana. Obok dobrze znanego przepychu często proponuje zestawy, które od lat dominują wśród sycylijskich mężczyzn: to biała koszula, spodnie do kostek, skórzane sandały. Ubranie też może być dramatyczne, może grać różne role. Często to właśnie ono dodaje siły i charakteru postaci. Nie tylko projektanci lubią przesadzać. Moda może być wyrażana również za pomocą gry słów. Często używane tytuły w magazynach „Teatr Mody”, mówią same za siebie: to sztuka, której  nie można zamknąć w krótkiej definicji. To również sztuka, która inspiruje się sztuką, tyle że o znacznie większej sile ekspresji.


   

 [ Włoski Vogue, październik 1998, fot. Steven Meisel; Printemps, marzec 2001 ]
                                             


Włoski Vogue jest bez wątpienia współczesnym pionierem w ilości inspiracji filmem nie tylko włoskim, ale filmem w ogóle. Steven Meisel, Paolo Roversi i Peter Lindbergh nie zawsze inspirują się konkretnymi bohaterami. Bo choć częściej historia, dzięki której powstało zdjęcie,  widoczna jest na pierwszy rzut oka, zdarzają się sesje, które oddają jedynie sam charakter filmów z danego okresu. Podobnie jak w filmie, kostium i ekspresja określają bohatera zdjęcia. Samym ujęciem autor może zmienić nasze wyobrażenie o człowieku i świecie. Może je również zbudować, a nawet zburzyć.




[ Ania Kuczyńska i kolekcje "Catarratto" oraz "Ti Vitti", fot. Szymon Rogiński ]
                                           


Bogata kultura Włoch inspiruje także innych twórców. Najcenniejsza polska minimalistka, Ania Kuczyńska, nie szuka na siłę. Jej kolekcje są proste, podobnie jak jej filozofia. Bez zbędnych słów potrafi wyjaśnić, dla kogo tworzy i o czym myśli, tworząc nową kolekcję. I tak ostatnią jesienno-zimową nazwała ‘Cattarrato’, pod którą skrywa się również nazwa mało znanych winogron, których próbowała na Sycylii. Kiedy znana jest historia ich powstania, jej kolekcje stają się nagle bardziej intymne.



[ A4 Magazine; Monika Smolicz w obiektywie Piotra Porębskiego ] 
                                            


Piotrowi Porębskiemu zdarza się za pomocą zdjęć oddać klimat kina włoskiego lat 60. W sesji, która rozgrywa się na cmentarzu, w roli głównej obsadza Monikę Smolicz. Dosłownie interpretuje jeden z aspektów kariery Felliniego, w którym reżyser został uznany za twórcę grobowych emocji. Jego historia skupia się na emocjach. Sławę Felliniemu przyniosły również skrajne emocje - nie tylko odgrywane przez jego aktorów, ale także te wzbudzane u odbiorców. 


[ Anja Rubik i włoska Elle, 2003; Małgosia Bela i włoski Vogue, grudzień 2008, fot. Peter Lindbergh ]
                                            

Nie dziwi więc, że inspiracja przechodzi od sztuki do sztuki, zataczając szerokie kręgi. W sztuce mody nie wszystko zostało jeszcze powiedziane, a powroty do przeszłości pozwalają na nowo tworzyć teraźniejszość. Skrajne emocje, tak charakterystyczne dla powojennych filmów włoskich, wciąż odnajdują swe miejsce w modzie. Powiedzieć basta! przeszłości? Zrezygnować z baroku kolorów, wzorów i pomysłów? Tego się modzie po prostu nie robi.